
Zabójca z miasta moreli | Recenzja
Często tak jest, że pod piękną podłogą kryje się zgnilizna. Nie raz bywa, że za ścianą gnieździ się robactwo. I nierzadko pod ludzką maską kryje się nieludzka twarz. Wolimy tego nie wiedzieć. Lepiej przyłożyć głowę do poduszki i nie myśleć o życiu, które być może tętni pod warstwą tynku lub za terakotą. A jeżeli nawet coś słyszymy, naciągniemy szybko kołdrę na głowę, stajemy się głusi. Tak samo jest z Turcją. Niepokorną, barwną, zachwycającą. A równocześnie bardzo gniewną i okrutną.
Turcja powszednia, jak codzienny chleb
Wakacje w Turcji na nikim nie robią wrażenia. ?Gdzie byłeś??. ?A, w Turcji, wiesz ? plaża, woda, czyste niebo i drinki z palemką?.
Turystyczna, powszednia, trywialna Turcja. Pozwoliliśmy, aby taką się stała w naszych oczach. W oczach styranych życiem pracowników, którzy zjeżdżają tłumnie do krainy mlekiem i miodem płynącej w celu odetchnięcia i naładowania baterii. Wiele nie trzeba, a atrakcji w bród. Jak Turcja, to w `last minute`, a już na pewno All Innclusive, żeby tak przypadkiem nie zabrakło jedzenia, alkoholu i żeby wszystko było podane na srebrnej tacy.
Wystarczy jednak wychylić nos z bezpiecznego kokonu, odrobinę powęszyć, by wyczuć w powietrzu subtelną nutę zagrożenia, emocji i kultury, która powala swoim bogactwem i? okrucieństwem.
Turcja obnażona
Witold Szabłowski w ?Zabójcy z miasta moreli? zrywa maskę Turcji, obnaża ją, ale nie po to, by zadać upokorzenie. Szabłowski to podróżnik, a więc ten, który pyta i drąży. Nie smakuje mu suto zastawiony bufet, nudzą go piaszczyste plaże i sztampowe zabytki. On zbacza z kursu, wchodzi w zaułki i małe uliczki. Nienachalnie, z wyczuciem, bada teren wokół siebie, nie chcąc spłoszyć tej prawdziwej Turcji, która skrzętnie maskuje się przed wzrokiem przyjezdnych.
To, co odkrywa, jest jak głośne uderzenie dzwonu, co wybrzmiewa długo i nie daje spać w nocy. Najpierw napotyka Turków, ludzi bardzo zakochanych. O tak, miejscowi uwielbiają swoją Turcję, oddadzą za nią ostatnią koszulę. Otaczają kultem polityków, znają historię tak doskonale, że niejeden Polak, z ledwością pamiętający datę bitwy pod Grunwaldem, spaliłby się ze wstydu.
Turcy: prawi obywatele, ceniący sobie wartości, rodzinę i honor.
Honor to kluczowe słowo. Spływa krwią. Ocieka strachem. To ta Turcja, której bardzo nie chcemy znać:
?W dniu, w którym oglądałem z samolotu Mezopotamię, ojciec zabił córkę w Sanurfie. Dlaczego? Bo wysłała do radia SMS-a z życzeniami dla swojego chłopaka. Na antenie padły jej imię i nazwisko. Ojciec uznał, że splamiła swoje dziewictwo.
Dwa tygodnie wcześniej w miasteczku Silvan mąż zabił żonę. Rodzinie powiedział, że w dniu ślubu nie była dziewicą[1]?.
Nie, lepiej nie widzieć. Lepiej przemilczeć, bo zbyt wiele nie rozumiemy. Choć może warto dowiedzieć się, czy Turcja się zmienia? Czy honor wciąż niesie ze sobą ryzyko śmierci??
Podróżnik i reportaż doskonały
Witold Szabłowski w swojej książce nie ocenia, nie potępia, nie koloryzuje. Pokazuje nam Turcję taką, jaką jest w oczach i sercach jej mieszkańców. Ten kraj zaskakuje pasją, bogactwem, emocjonalnością. A także ludźmi, którzy są fascynujący i równocześnie uprzejmi. Co siedzi w ich głowach, wiedzą tylko oni. Turcji nie można ocenić jednoznacznie. Serce podróżnika pozostanie więc rozdarte.
Kto sięgnie po ?Zabójcę z miasta moreli? może zapomnieć o zwyczajnych wakacjach na tureckiej plaży. Wiedza będzie go uwierać i parzyć, jak zbyt rozgrzany od słońca leżak. Wybór należy więc do czytelnika. Mocna, doskonała proza. Reportaż wzbudzający refleksję i rozbudzający apetyt na więcej.
[1] Witold Szabłowski, Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji, Wołowiec 2010.