
Wulkan energii
Najbardziej kocha medytować pod wodą, a kiedy się wynurza – obdziela innych swoją radością poznawania świata. Poznajcie Martynę Skurę, kobietę, która ma w sobie pokłady pasji i mnóstwo ciekawych opowieści. I która właśnie wydała książkę: „Podróże na własnej skórze”.
GFW: Wulkan energii w podróży. Zaczynałaś od Gruzji, kiedy jeszcze nie była modna. A potem Chiny, Tajlandia – cały świat. Który kraj zadziwił cię najmocniej?
MS: Każdy kraj zadziwia mnie na swój sposób. Gruzja była pierwszym krajem, do którego się przeprowadziłam. Przeżyłam tam największy szok kulturowy. W Chinach przekonałam się o tym, jak różnorodny jest świat, gdyż nasze kultury są bardzo odmienne. Meksyk zaskoczył mnie ogólnie panującym entuzjazmem. Fidżi było ziszczeniem snów na temat tropików, życia na małej wyspie w otoczeniu natury.
GFW: Jakie miejsce wybrałaś, by zatrzymać się na dłużej?
MS: Jeszcze takiego nie znalazłam. Przez wiele lat ciekawość świata pchała mnie dalej i dalej. Chciałam jak najwięcej zobaczyć i poznać. Gdy zaczęłam nurkować, zmieniły mi się cele w życiu i chciałam zostać gdzieś na dłużej, aby móc pracować jako nurek, codziennie schodzić do wody i dbać o kawałek oceanu. Myślałam, że takim miejscem będzie Meksyk. Jednak po 1,5 roku jednak Fidżi mnie wezwało. Potem były Malediwy, które z założenia były tylko tymczasową przystanią. Myślałam, że w 2020 znajdę nowy dom. Obecna sytuacja pandemiczna zastała mnie w Polsce. W połowie maja miałam zacząć pracę n Karaibach (St. Marteen), ale to stoi pod znakiem zapytania.
GFW: Pogadajmy o tym, co kochasz szczególnie mocno: o nurkowaniu. Dlaczego akurat ta forma tak cię kręci?
MS: W nurkowaniu jest coś, czego nie odnajduje w innych aktywnościach i sportach.
W chwili, gdy moje uszy, a później czubek głowy zanurzają się pod wodą, zewsząd otacza mnie cisza i spokój. To jak podwodna medytacja. Jestem ja i mój oddech. Nieważkość daje wolność. W nurkowaniu rekreacyjnym nie ma współzawodnictwa a jest współpraca z partnerem nurkowym. Oceany zajmują 70% powierzchni wody. Byłoby wielkim marnotrawieniem przestrzeni i mojej ciekawości świata, gdybym nie zgłębiała i poznawała tego, co jest pod taflą wody. Nie możemy zapomnieć o tym, co skrywają oceany: życie morskie, wszystkie stworzenia, ryby, rafy koralowe i to, co na nich żyje. Jestem wielką ambasadorką rekinów i łamania stereotypów na ich temat. To przepiękne, majestatyczne i bardzo potrzebne oceanom zwierzęta. Niestety panuje wielkie nierozumienia dla tych stworzeń i lęki wyciągnięte z filmów, a nie rzeczywistości. Bardziej powinniśmy bać się kokosów spadających nam na głowy, bo statystycznie więcej ludzi rocznie ginie od kokosów niż od ataków rekinów.
GFW: Podróże to przygoda, i jak sama mówisz: wiele przypałów. Który z nich jest twoim ulubionym?
MS: Ciężko wybrać! Sama się zaskakuje, gdy pomyślę o tym ile rzeczy mi się przytrafiło. Lubię historie, gdy przekraczałam granicę lądową między Tajlandią a Kambodżą. Raz szukałyśmy z koleżanką zgubionego telefonu, a drugi raz musiałam wydrukować wizę, bo jakimś cudem pomyliłam dokumenty i wcześniej wydrukowałam już nieaktualną. Nikt z pograniczników nie bardzo przejmował się tym, że biegam tam i z powrotem, na jednej wizie jednokrotnego wjazdu. Strażnicy, policja i przypadkowi ludzie służyli pomocą, dawali wskazówki, dzwonili, tłumaczyli rozmowy na 3 języki. Bardziej od procedur liczyła się chęć pomocy.
GFW: Właśnie ukazała się twoja książka! Opisałaś kawałek swojego świata, zebrałaś podróżnicze doświadczenia. Czego czytelnik może oczekiwać?
MS: Czytelnicy mogą spodziewać się nietypowej książki podróżniczej. To nie jest dziennik z podróży w stylu „wstałem o 6 rano, zjadłem jajecznicę, zwinąłem namiot i pojechałem dalej”. Nie rzuciłam również korpo i nie pojechałam w podróż dookoła świata. Książka zbiera ponad 9 lat podróżniczych doświadczeń moich oraz innych kobiet spotkanych po drodze. W książce poruszam tematy budowania domu i zaczynania nowego życia w nowym miejscu, bezpieczeństwa, codzienności w raju, odkrywania w sobie kobiecości na nowo w podróży, zdrowia, relacji miłosnych, przyjacielskich i rodzinnych, oraz o powrotach, które nigdy nie są łatwe. Pokazuję, że raj nie zawsze jest rajski, że podróżowanie nie zawsze jest jak z Instagramu, mięsa swoje ciemne strony.
Fot. Anna Mioduszewska mioduszewska.pl
GFW: Na koniec pytanie mocno aktualne: czy, jako podróżniczkę, martwi cię susza? Zmniejszające się zapasy wody?
MS: Oczywiście. W ogóle temat globalnej zmiany klimatu bardzo mnie martwi. Dziwią mnie ludzie, którzy w to nie wierzą. W podróży, szczególnie w otoczeniu natury, zmiany widać gołym okiem. Rafa to idealny przykład. Wybielanie koralowców dzieje się na naszych oczach. Podczas pobytu na Malediwach, temperatura wody podniosła się do 31 stopni (rafa rozwija się w przedziale 20-30 a optimum to 25-28). Różnica jednego stopnia przez 2-3 tygodnie spowodowała olbrzymie szkody. Po 2 tygodniach przerwy w schodzeniach pod wodą, nie mogłam uwierzyć, co widzę pod jej powierzchnią. To wyglądało, jakby rafę przyprószył śnieg.
Martynę znajdziecie: Instagram | Facebook | www
Fot. okładkowe Jarek Kowalski z bloga szalonewalizki.pl