
Wigilijne podróże
Dzień Wigilii to wyjątkowy moment. Także dla nas. Redakcja rozjechała się po świecie. A wy gdzie ją spędzicie? Jak? Co przyniosą święta, w jakimkolwiek miejscu jesteście? Chcieliśmy złożyć wam życzenia – w swoim imieniu oraz Autorów, którzy byli i są z nami przez cały rok…
Pytam Podróżników, jak wygląda Boże Narodzenie tam, gdzie przebywają.
Wiesz – pisze Ola – Bali to wyspa hinduistyczna, ale mieszka tu i pracuje wiele osób z Jawy (muzułmanie) i np. z Flores (katolicy) więc wszystko jest wymieszane. Jednak widać, że idą święta, podobnie jak u nas. W sklepach lecą angielskie kolędy i świąteczne piosenki, kelnerzy w restauracjach naszą czapki mikołajowe na głowach, chociaż wcale tych świąt nie obchodzą. Wszędzie są choinki, renifery, sanie i mikołaje…
Tymczasem ze świata płyną życzenia. Mało gdzie można spotkać śnieg i choinki, ale… przecież czy są to tylko symbole Świąt?
Piszę również do Marcina Wesołego, który jest z nami od samego początku.
Zawsze spędzałem je w domu rodzinnym, z którego w świat wyszedłem, bo tak kiedyś obiecałem mojej mamie: wali się, pali, człowiek na końcu świata, ale pod choinkę wróci, gębę ogoli, wodą kolońską otrzaska, koszulę świąteczną włoży i w kolędowym karaoke udział weźmie – odpowiada.
Dopiero w tym roku łamię to przyrzeczenie, jadę na święta do Barcelony, spędzę jej w szalonym gronie kolumbijsko-hiszpańskim, też w rodzinnej aurze, bo Kolumbijczycy, jak zresztą wszyscy Latynosi, są bardzo rodzinni, siedzą w stadzie i świętują. Na wigilię na pewno będzie treściwa zupa zwana ajiaco bogotano albo ajiaco santafereño na bazie rosołu drobiowego. Upichci ją doña Gladys. Jestem absolutnie fanem tej zupy, potrafi uzależnić. Ma kremową konsystencję dzięki trzem rodzajom ziemniaków, w tym malutkim, żółciutkim papas criollas, „ziemniaczkom kreolskim”. Kluczową przyprawą jest zioło o nazwie guasca, w mowie polskiej żółtlica drobnokwiatowa, która u nas jest widziana jako wredny chwast. Zupę spożywa się z rozdrobnioną, gotowaną piersią kurczaka. Dodatkami są: awokado, mięciutkie i maślane, kapary, ryż, śmietanka do pomazania zupy. W talerzu – a najlepiej w nie byle jakiej misce- powinien pływać jeszcze kawalątek kolby słodkawej kukurydzy. I taką zupę mam obiecaną w Barcelonie. Będzie przy tych Świętach żywym, kolumbijskim wspomnieniem. Ja zostałem poproszony o kontrybucję w postaci nalewki pigwowej, produkcji mego taty. Wszystkim podróżnikom i przyjaciołom podróżników życzę Feliz Navidad, Wesołych Świąt!
Wielu jest takich, którzy spędzają święta poza Polską już od lat. Tak właśnie działająTravelnauci, małżeństwo, które jakiś czas temu wyruszyło w podróż dookoła świata…
Święta jak zwykle spędzamy w podroży. To już nasze trzecie święta Bożego Narodzenia w Australii, a czwarte poza Polską. Od trzech lat mamy taką swoją nie pisaną tradycję, że wyruszamy w road trip po Australii.
Prosta sprawa, wystarczy samochód, mapa, namiot, notatnik i aparat fotograficzny. Zwykle jedziemy bez wielkich planów, gdzie Doroty palec poniesie nas po mapie. Im bardziej trudno dostępne tereny, tym bardziej ja się cieszę spprawdzając swoje umiejętności jako offroadowy kierowca (z różnym skutkiem). Śpimy w namiocie, czasem w samochodzie, czasem pod gołym niebem, tuż przy plaży, lub w lasie w otoczeniu ciekawskich kangurów. Nie myślimy wtedy ani o tradycyjnym czerwonym barszczu, pierogach, karpiu, ani o choince. Myślimy za to o najbliższych, którzy są daleko. Dzielimy się opłatkiem, który nam co roku ślą z Polski. Obdarowujemy się drobnym upominkiem, pozytywną myślą, uśmiechem, i przede wszystkim cieszymy się chwilą.
Wesołych… dla was Podróżnicy. Ludzie dobrej woli i… wiecznej drogi.