W podróży od 40 lat. Razem Biuro podróży Goforworld by Kuźniar

W podróży od 40 lat. Razem

Istnieją na świecie rzeczy wielkie i piękne. Zakątki, miejsca, cuda natury, owoce rzemiosła wypracowane przez człowieka. Ponad tym wszystkim góruje jednak ludzka więź i chęć poznania – świata, kultury i siebie nawzajem. Właśnie dlatego takie wrażenie robią Czesława i Krzysztof. Ile razem podróżują? 40 lat. Tyle są małżeństwem… kawał czasu. I wciąż im mało. Gonią swoje marzenia, grają losowi na nosie. I jak mówią: „Wszystko przed nami”.

Tyle lat razem, tyle zobaczonych miejsc. Wszystkiego jest bez liku. Wspomnień, przygód, refleksji. To, co udało się przeżyć, należy do nich i jest lepsze niż jakiekolwiek dziedzictwo. Można powiedzieć, że to taka podróżnicza spuścizna, majątek, który w genach dziedziczą pokolenia. W sumie, dwójka dzieci i pięcioro wnuków już korzystają garściami z tego dobrodziejstwa.

Pytani o początki swojej czterdziestoletniej przygody, sami nie wiedzą, jak w kilku słowach pomieścić bogactwo.

Najpierw były to wędrówki po beskidzkich szlakach – przeszliśmy cały Beskid Śląski i Żywiecki; dzieci zbierały punkty na odznakę Siedmomilowe Buty, my na Górską Odznakę Turystyczną – opowiada Czesława. – Następnym etapem były teleturnieje turystyczne organizowane przez TV Katowice. Nagrodą były oczywiście podróże; dzięki temu poznaliśmy Cypr, Szwajcarię, Turcję i Chorwację. A potem już wyjazdy, naszym – coraz starszym – samochodem i na nasz koszt, co nie znaczy wcale, że nie korzystamy z wyjazdów zorganizowanych np. do Meksyku czy Egiptu. W sumie zwiedziliśmy ponad 40 krajów; w Europie nie byliśmy jeszcze na Malcie, w Irlandii, Islandii i Danii.

Czesława to podróżniczka z krwi i kości. Zwiedzanie to dla niej za mało. Poznawanie nie wystarcza. Ona dodatkowo wszystko opisuje na blogu, którego domena mówi sama za siebie: www.realizujemy-nasze-marzenia.blog.onet.pl. No przecież. Prościej się nie da, prościej nie trzeba! Głupio nawet pytać, po co to robią. Ale zapytam, bo przecież znam setki tych, którzy na hasło `podróż` mówią: nie mam czasu, pieniędzy ani możliwości.

Takim ludziom Czesława i Krzysztof powiedzą, że podróżować warto, bo… świat jest piękny, a jak napisał kiedyś Mark Twain: Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.

Tych dwoje wzięło sobie do serca słowa Twaina z przemiłą konsekwencją realizują idealnu plan. Podróż dla nich to nie tylko realizacja marzeń. To sposób życia, a nie jego element. Podróż to nie tylko miejsca, ale przede wszystkim: ludzie. Szczególnie cenne są dla nich spotkania z Polonią.
Na rumuńskiej Bukowinie od prawie 200 lat mieszkają Polacy, potomkowie wielickich i bocheńskich górników, którzy mówią najczystszą polszczyzną, zaś w dalekiej Mołdawii w międzynarodowym tyglu mołdawsko-ukraińsko-rumuńsko-rosyjsko-polskim garstka Polaków walczy o przetrwanie – oni są tam już od kilku wieków. Odwiedziliśmy obie grupy

– dowiaduję się od podróżniczego małżeństwa, do którego mam jeszcze tysiące pytań, ale przecież nie chcę zabierać ich cennego czasu. Wydaje mi się, że każda ich minuta jest zaplanowana! Oświeca mnie Krzysztof, bo chce się dowiedzieć, jaki będzie następny przystanek…?

To Prowansja (chyba szósty raz, nie tylko ze względów rodzinnych), skąd tylko krok do Calanques, pięknych, nadmorskich, wapiennych klifów rozciągających się od Marsylii do Cassis, które zamierzamy przewędrować – odpowiada bez wahania. Myślę sobie, że to dużo, ale on jeszcze nie skończył – Potem Korsyka z Ajaccio i Bastią i przynajmniej kawałek trasy GR20.

Mamy jeszcze jedno wielkie marzenie do spełnienia – Camino de Santiago de Compostela – Droga św. Jakuba.

Czuję, że nie pojmuję w pełni tego, jak wiele kilometrów mają do zrobienia! Za to oni wiedzą doskonale i dlatego już teraz zaczęli przygotowania. Ćwiczą, każdego dnia przemierzają około 20-30 km z kijami.

Ich trasa nie jest zwyczajna, bezmyślna, nie chodzą tylko po to, aby kondycja była wzorowa. Przy tej okazji czynią sobie wycieczkę szlakiem, który ukochali w przeszłości:

Tak jak kiedyś, wędrujemy z plecakiem po naszych ukochanych Beskidach i odkrywamy cudeńka naszej „małej ojczyzny ” – piękne polany ze śladami starych domostw, sadów, przydrożne kapliczki, podziwiamy widoki z „królową Beskidów” – Babią Górą na horyzoncie – opowiadają, a mnie przychodzi ochota na taki trening. Coś pięknego.

Pasja podróżowania czyni z ludzi wieczne dzieci. Właśnie taka radość towarzyszy myśli, jak wiele jest jeszcze do zobaczenia. Nie mniej raduje myśl o samych przygotowaniach. Jak to wygląda? Pełen `spontan`, co relacjonuje Krzysztof:

Rzucamy hasło-kraj i zaczynamy przygotowania. Samochód, przewodniki, mapy, trasa. Noclegi załatwiamy po drodze – tanie hotele, agroturystyka. Mamy oczywiście ze sobą sprzęt turystyczny (stolik, krzesełka, butla turystyczna i wikt). Wyjazd we własnym zakresie jest o połowę tańszy, nie obligują nas terminy, zatrzymujemy się w dowolnym miejscu.

Starym wyjadaczom wiele nie trzeba. Stolik i krzesełka… A do tego wielkie doświadczenie i bezustanny apetyt na poznawanie nowych miejsc. Każdy kolejny przystanek to wielka uczta dla ducha i ciała.

Czesława i Krzysztof. Od 40 lat w trasie, od 40 lat ramię w ramię podbijają świat. To daje nadzieję, to przywraca wiarę we wszystko co dobre i wartościowe. Mam powiedzieć: jesteście wspaniali? To oczywiste. Powiem: pozwólcie mi brać przykład lub nie pozwólcie mi się w ogóle odzywać.