Alaska – marzenie! Słyszeliśmy to od naszych Podróżników tak często i tak szczerze, że zdecydowaliśmy się na kolejną podróż na koniec świata. Każdy, kto był na Alasce powtarza jak mantrę, że to miejsce magiczne, potężne i nietknięte w wielu miejscach przez nikogo, prócz sił natury. Mamy to samo w sercu od paru lat.

 

Alaska to przede wszystkim wolność i niekończąca się przestrzeń do realizacji najśmielszych podróżniczych marzeń. Raj dla sportowców ekstremalnych i eksploratorów. Możliwość poznania siebie jeszcze głębiej i prawdziwiej. My przeżyjemy tam swoje przygody i zapiszemy własną historię, choć nie musimy w tym celu ryzykować, jak bohaterowie tego filmu, odwiedzający okolice Haines:

 

Podróż planujemy wstępnie na połowę 2021 roku.

Skontaktuj się z nami






Aby wysłać wiadomość, zapoznaj się z Informacją RODO

Uzupełnij formularz, napisz do nas lub zadzwoń
biuro@goforworld.com, +48 535 555 990

1

Dzień 1 - Wylot

Podekscytowani i gotowi na wspaniałą przygodę wylatujemy z Warszawy. Po drodze mamy dwa przystanki: pierwszy jeszcze w Europie, kolejny już w Ameryce, tuż przed finałową podróżą do Juneau. W alaskańskiej stolicy będziemy późnym wieczorem. Zakwaterujemy się w typowo amerykańskim hotelu i ruszymy jeszcze w miasto, znane przede wszystkim z pięknego portu, dawnej kopalni złota i klimatycznego starego miasta.

 

 

Juneau to z pewnością jedno z najbardziej niezwykłych miast na Alasce. Z jednej strony, spektakularnie położone – pomiędzy górami, zwieńczonymi wielkim polem lodowym, wewnątrz fiordu, do którego w sezonie letnim co chwila wpływają ogromne turystyczne cruisy i w którego wodach lądują charakterystyczne hydroplany. Z drugiej jednak strony, to najdziwniej ulokowana stolica stanowa, kompletnie odseparowana, do której dotrzeć można jedynie samolotem lub drogą morską.

 

Idealne miejsce do wejścia w alaskańską opowieść…

 

Zjemy kolację i skoczymy na dobre lokalne piwo do najfajniejszej knajpy w mieście, mieszczącej się w dawnym hangarze lotniczym z widokiem na zatokę.

Nocleg w Juneau.

2

Dzień 2

Jedzenie na Alasce, jak z resztą w całych Stanach, to zupełnie oddzielna przygoda. Słuszne porcje będą jednak, jak najbardziej, wskazane – czeka nas długi, ekscytujący dzień na świeżym powietrzu!

Po śniadaniu zatopimy się w klimat gorączki złota, której Juneau i cały rejon południowej Alaski zawdzięczają swój rozkwit. Wąskie, kręte uliczki, charakterystyczne witryny sklepowe, saloony, różnokolorowe drewniane domy i prowadzące do nich sieci schodów…

 

 

Pójdziemy w stronę dolnej stacji kolejki linowej na Mount Roberts, która wyrasta niemal znad doków portowych i góruje nad miastem. Po krótkiej i widokowej przejażdżce spędzimy chwilę u góry, spojrzymy na wszystko z fajnej perspektywy i rozruszamy trochę nogi przed aktywną resztą dnia.

 

 

Wyjeżdżamy za miasto i ruszamy na kilkugodzinny trekking do spektakularnego lodowca Mendenhall (odpowiednie górskie obuwie i odzież techniczna na pewno się przydadzą). Zaczniemy w lesie, który niesamowicie różni się od tych w innych rejonach Alaski. Dzięki panującemu tu mikroklimatowi mamy tu bowiem do czynienia z… lasem deszczowym. Po dodarciu do skalistych, otwartych przestrzeni naszym oczom ukaże się spękane czoło lodowca z jeziorem lodowcowym i z majestatycznymi górami w tle.

 

 

Kiedy znajdziemy się bliżej, poeksplorujemy lodową jaskinię i zachwycimy się widokiem tego niezwykłego, niknącego na naszych oczach w dramatycznym tempie, świata.

 

 

 

Na kolację wrócimy do Juneau. Rekomendujemy, oczywiście, świeżutkie i pyszne owoce morza.

Nocleg w Juneau.

3

Dzień 3

Dziś ruszamy jeszcze przed śniadaniem. Przesiądziemy na lokalny, rejsowy statek, będący, poza awionetkami, głównym środkiem transportu na południowym-wschodzie Alaski. Swojski klimat, spontanicznie zagadujący podróżni i smaczna stołówka na pewno wprowadzą nas na właściwe fale.

Gęsta sieć kanałów, wysepek i fiordów wśród zaśnieżonych szczytów, a między nimi spektakularnie ulokowane małe, portowe miasteczka – kiedy chcesz odwiedzić znajomych, przeprowadzić się z całą rodziną lub ruszyć w stronę Jukonu w Kanadzie, pakujesz samochód wraz z dobytkiem i okrętujesz się na pokład promu.

 

 

Dla nas, poza niespiesznie oglądanymi widokami, będzie to wspaniała okazja by przy śniadaniu czy lunchu poobserwować, jak wyglądają, mówią i spędzają czas Lokalsi. To niezwykle otwarci ludzie – jest więc spora szansa, że wciągną nas do rozmowy.

 

 

Naszym celem jest miasteczko Haines, gdzie zatrzymamy się na jakiś czas. Obok przyjemnego trekku, prowadzącego przez las deszczowy na wybrzeże, będziemy mięli okazję zwiedzić lokalną piwiarnię i pierwszy na Alasce fort wojskowy.

 

 

Mijane po drodze rzeki to także duża szansa na zobaczenie Grizzly łowiącego łososie.

 

 

 

Po tych atrakcjach wsiądziemy na znajomy statek i popłyniemy w drogę powrotną do Juneau, gdzie zostaniemy na ostatni nocleg przed dalszą przygodą w innych częściach Alaski.

4

Dzień 4

Po śniadaniu zbierzemy rzeczy i pojedziemy na lotnisko, by złapać samolot do Anchorage.

Po przylocie od razu zapakujemy się do terenowych samochodów, którymi poruszać będziemy się przez kolejne dni. Obieramy kurs na półwysep Kenai i portowe miasteczko Seward (2,5 h drogi). Przystanek i krótki piknik w malowniczym miejscu w drodze? Nic prostszego i bardziej typowego dla Alaskanów.

 

 

Szczęśliwie uchronione przed skutkami trzęsienia ziemi i tsunami z 1964 roku, Seward, znajduje się na skraju Zatoki Zmartwychwstania (Resurrection Bay).  Zatopione w otaczających je z obu stron górach na długo pozostaje w pamięci. Na najbliższym, stromym szczycie, Mount Marathon, rokrocznie rozgrywane są szalone zawody biegowe.

 

 

Seward to także początek trasy legendarnej kolei alaskańskiej, której budowa rozpoczęła już w 1903 roku oraz pamiętającego epokę gorączki złota szlaku, prowadzącego do Nome, Iditarod Trail.

 

 

Dziś jest to przede wszystkim rybackie miasteczko, którego klimatyczny port wypełniają komercyjne kurty, a spacerując po drewnianych dokach będziemy mogli podejrzeć, jak wracający z połowów rybacy mierzą, ważą i patroszą swoje zdobycze.

 

 

Dzięki dawnym latom świetności w starym centrum Seward do dziś stoją charakterystyczne drewniane domy, w których znajdziemy kilka naprawdę świetnych knajp. A legendarny Yukon Bar… sami zobaczycie 😉

 

Nocleg w Seward.

5

Dzień 5

Dziś poczujemy się jak prawdziwie Alaskanie! Czeka nas bardzo aktywny dzień pośród fascynującej i potężnej przyrody, którego zwieńczeniem będzie ognisko i nocleg w standardzie tysiąca gwiazd, pod namiotami.

 

Po wczesnym śniadaniu rozruszamy się trochę po wczorajszej imprezie i pójdziemy na krótki trekking po zboczach Mount Marathon.

 

 

Następnie odkryjemy w sobie zew przygody. Wskoczymy w pianki i kajakami morskimi popływamy po zatoce, eksplorując także tereny przybrzeżne. Ogromna frajda!

 

 

Ale to dopiero początek! Pojedziemy do parku narodowego Kenai Fjords. Znajdują się tu jedne z najpiękniejszych lodowców na Alasce, na – nomen omen – czele z niezapomnianym Exit Glacier, stanowiącym zwieńczenie ogromnego pola lodowego imienia byłego prezydenta Hardinga. W czasie wędrówki będziemy nie tylko podziwiać te onieśmielające cuda natury, lecz także obserwować jak bardzo zmiany klimatu ostatnich 120 lat wpłynęły na ich kształt.

 

 

Następnie ruszamy naszymi samochodami w celu znalezienia optymalnego miejsca na rozbicie obozowiska. Dobre towarzystwo, niespieszne snucie opowieści, ognisko, pyszne jedzenie, noc pod gwiazdami – to właśnie tradycyjny sposób spędzania wolnego czasu przez mieszkańców Alaski, tworzący magię tego stanu.

 

6

Dzień 6

Po śniadaniu ruszamy w głąb półwyspu Kenai. Jest to ten rodzaj eksploracji, który najlepiej pasuje do Alaski – spokojna obserwacja przepotężnej przyrody: woda, góry, rybackie wioski, dzikość na każdym kroku. Za każdy zakrętem kolejny zapierający dech kadr filmowy i fotograficzny. Alaska w pigułce.

 

Chcemy dotrzeć do starej rosyjskiej wioski Ninilchik, a także do miejsca, gdzie osiedli, prześladowani w swoim kraju staroobrzędowcy – Nikolaevska. Tu po raz kolejny doświadczymy, że “rosyjskość” to bardziej stan umysłu niż współrzędne geograficzne. Na końcu świata, jedyną w swoim rodzaju i klimacie, knajpkę prowadzi Nina… Słowa, by oddać atmosferę tego miejsca, to zdecydowanie za mało!

 

 

Celem naszego roadtripu będzie kraniec półwyspu i nazywane “końcem drogi” lub „kosmiczną wioską nad morzem” – spektakularnie położone miasteczko Homer, stolica światowego połowu halibuta.

 

 

 

Homer, poza fantastycznymi widokami, z pewnością ma w sobie jeszcze to coś! Choć nie okryjemy tego od razu przekraczając granicę miasta. To ulubione miejsce niepokornych dusz, artystów, radykałów i wolnościowców. Poczujemy to najwyraźniej docierając na wąski cypel, wżynający się w zatokę Kachemak, gdzie ilość barów, restauracji i galerii może naprawdę onieśmielić.

 

 

Grzechem byłoby odmówić sobie piwa w sławnym pubie Salty Dawg.

 

 

 

Nocleg w Homer.

 

7

Dzień 7

Będąc w miejscu takim jak Homer, nie możemy odmówić sobie rejsu tradycyjnym rybackim kutrem, The Danny J, po zatoce Kachemak. Otoczona: górami, lodowcami i odciętymi od świata małymi domkami przy brzegu, zapiera dech. Zobaczcie, w jakich wyjątkowych miejscach potrafią mieszkać Alaskanie!

 

 

To także doskonała okazja do podziwiania sanktuarium ptaków na wyspie Gull, gdzie spotkać można nawet maskonury.

 

Finalnie dotrzemy do Halibut Cove, czarującej wyspy-wioski, na brzegu której znajduje się, legendarna już, restauracja The Saltry, serwująca lokalne ryby i owoce morza. Dziś żyje tu tylko 30 stałych mieszkańców, a do swoich niezwykłych, zawieszonych nad zatoką, domów dotrzeć mogą wyłącznie łodzią lub awionetką.

 

 

Czy można wyobrazić sobie lepszy posiłek, do tego w takiej scenerii? Niezapomniane wrażenie pozostawia zatopienie się w ciągu boardwalków (promenad), prowadzących z domu do domu i magicznie wijących wokół wyspy.

 

Po południu wrócimy kutrem do Homer. Pokręcimy się jeszcze chwilę po okolicy, by zobaczyć ten koloryt przy świetle dnia i zapakujemy do naszych aut.

 

 

Ruszymy w długą drogę powrotną do Anchorage, gdzie znajdziemy się najpewniej już po północy.

Nocleg w hotelu.

8

Dzień 8

Dziś kolejny alaskański klasyk! Wcześnie rano ruszamy legendarną koleją transalaskańską do Parku Narodowego Denali, najsławniejszego i najstarszego w tym stanie.

 

Nazwa pochodzi od najwyższego szczytu Ameryki Północnej, 6194 m n.p.m., któremu nie tak dawno prezydent Obama przywrócił dawne imię, robiąc tym samym ukłon w stronę rdzennych mieszkańców tych terenów – Indian Atabasków.

 

W czasie długiej podróży (8 godzin) zobaczymy, jak ogromna i bezmierna jest przestrzeń na Alasce oraz jak zmienia się jej teren czy nawet roślinność w poszczególnych częściach. Może uda nam się dostrzec jakieś zwierzęta? Jazdę umilą nam smaczne posiłki i… wino 🙂

 

 

Po dotarciu do Denali spróbujemy jeszcze odwiedzić hodowlę Alaskan huskies – tradycyjnych psów zaprzęgowych, do tej pory czynnie wspierających strażnikami parku. Zaprzężone w nie sanie są nie tylko tradycyjnym środkiem transportu (i konkurencją sportową), lecz także wizytówką Alaski, łączącą dziedzictwo Indian z czasami pionierów.

Kolację i nocleg planujemy w Denali Park – miasteczku, będącym furtką do dalszej eksploracji.

 

9

Dzień 9

Po śniadaniu czeka nas podróż w głąb fascynującego Parku Narodowego Denali. Trudno wyobrazić sobie lepszą scenerię do podglądania alaskańskiej natury i poczucia skali jej ogromu. Na 6 milionach hektarów zobaczyć możemy nie tylko potężne góry, lodowce i rzeki, ale przede wszystkim typowe dla tych terenów gatunki zwierząt – niedźwiedzia grizzly, łosia czy karibu.

Przez park prowadzi jedna, kręta droga. Wsiądziemy do autobusu i ruszymy w fantastyczną podróż z jednym z Rangersów. Dotrzemy do 62 mili. Denali to istna uczta dla fotografów. Wyprawa zajmie nam około 8 godzin, ale wierzcie nam, że nie będziecie żałować ani minuty.

Gdzieś na horyzoncie najwyższa góra Ameryki #alaskalife #travel #trip #Alaska 🇺🇸 @goforworld #podroze #alaskazgoforworld

Post udostępniony przez Jarosław Kuźniar (@jaroslawkuzniar)

Popołudniem wrócimy do hotelu, skąd wyruszymy w dalszą drogę od Interioru.

 

Na nocleg dotrzemy do Fairbanks.

10

Dzień 10

Fairbanks to stolica Interioru i jedno z trzech największych i najważniejszych miast na całej Alasce. Ze względu na swoje strategiczne położenie przeżywało dynamiczne wzloty i upadki, w zależności od koniunktury i wydarzeń historycznych. Począwszy od wielkiego boomu w dobie gorączki złota, poprzez umieszczenie na tym terenie baz wojskowych z czasie II Wojny Światowej, po budowę, mającego absolutnie strategiczne znaczenie dla gospodarki stanu, ropociągu transalaskańskiego, biegnącego znad Morza Beauforta. Dziś w tej okolicy znów pojawiło się się złoto… Efektem nagłych, kompulsywnych przyrostów liczby mieszkańców jest nieuporządkowany i chaotyczny kształt miasta, ale bez wątpienia znaleźć w nim można liczne smaczki.

 

 

Po śniadaniu także my damy się porwać gorączce i wczujemy się w historię poszukiwaczy złota. Pojedziemy do, mieszczącej się pod miastem, kopalni Gold Dredge 8, gdzie czekają nas interaktywna wycieczka wagonikiem, lekcja płukania złota oraz możliwość zakupów z użyciem własnego, wyłowionego wcześniej, kruszcu.

 

 

Prosto z kopalni, od razu, ruszymy na kolejną przygodę, która jak w soczewce skupi najważniejsze symbole Alaski i Interioru. Będzie jednocześnie fajną, ponadstuletnią opowieścią rodzinną, a trzeba wiedzieć, że opowiadania o tradycji przodków, mocno wpisane są w tutejszy koloryt.

Czekają nas odwiedzimy w wiosce rdzennych mieszkańców tych ziem, Indian Atabasków, których wiedza i niesamowite umiejętności adaptacyjne pozwoliły im przetrwać w tak wymagającym klimacie. Odwiedzimy też dom legendarnej maszerki, Susan Butcher, która wraz ze swoimi psami czterokrotnie sięgała po tytuł ultratrudnego wyścigu psich zaprzęgów, Iditarod.

 

 

Przy okazji będziemy światkami startu i lądowania hydroplanu na rzece Chena. Tuż obok stoi, pełniący niegdyś ważną rolę w handlu rzecznym na Jukonie i Tananie, statek parowy. Fairbanks znane jest również z przerażająco niskim temperatur podczas długich zim, które potrafią nierzadko spadać do -40 stopni. W specjalnej komorze, na chwilę, będziemy mogli doświadczyć tego niespotykanego zimna.

 

Po tych wrażeniach, zwolnimy trochę i znużymy się niespiesznie w historyczną części Fairbanks.

 

 

Wieczorem pojedziemy na lotnisko, skąd wylecimy do Anchorage, gdzie przewidujemy nocleg.

11

Dni 11 i 12

Dziś ostatni dzień naszej alaskańskiej odysei przed popołudniowym wylotem do Polski. Poranek spędzimy w Anchorage, największym mieście na Alasce. Krążąc klimatycznymi uliczkami dostrzeżemy inuickie graffiti, zjemy hotdoga z renifera lub wzniesiemy ostatni toast w typowym alaskańskim pubie, Darwin’s Theory. Znajdzie się także chwila na ostatnie zakupy.

 

Następnie pojedziemy na lotnisko i wystartujemy w stronę Europy.

 

Następnego dnia wylądujemy w Warszawie.