
Tanzański wyścig
Kilkudniowe regaty afrykańskich łódek po niebezpiecznym oceanie – dla niektórych to najlepszy pomysł na spędzenie wakacji.
Ngalawa to tradycyjne kanu używane do dzisiaj przez rybaków ludu Suahili, zamieszkujących między innymi Tanzanię. Wyrabiane jest z pnia drzewa mangowego, ma około pięciu metrów długości i jeden maszt ze skromnym żaglem. Jak łatwo się domyślić, nie jest ani stabilne, ani bezpieczne, szybko nabiera wody. Osiąga prędkość dziesięciu węzłów, czyli prawie dwudziestu kilometrów na godzinę. Całkiem nieźle.
Takimi łodziami ścigają się uczestnicy regat Ngalawa Cup. Zawody o tanzański puchar rozgrywane są na niespokojnych wodach Oceanu Indyjskiego, a organizuje je brytyjska grupa The Adventurists, która ekstremalne imprezy prowadzi w różnych częściach świata, jednocześnie wspierając lokalne cele charytatywne.
Trasa ma aż 500 mil (800 km), a pokonanie jej zajmuje kilka dni (rekord: trzy i pół dnia). Dodajmy jednak, że przewidziano nocne przystanki na wyspach… o ile uda się na nie trafić przed zapadnięciem ciemności.
Udział w wyścigu kosztuje pięć tysięcy funtów. Za tę kwotę wypożyczają nam łódź wraz z wyposażeniem (w tym nadajnik, by w razie czego odnaleźć zagubionych żeglarzy z pomocą satelity), a także zapewniają trening przygotowujący do afrykańskich regat.
To jak, przekonaliśmy Was? Zbieracie drużynę i lecicie do Tanzanii?