
Syberia 2015: dzień 2 | kolej transsyberyjska
Syberia 2015: dzień 2. Podróż kolejną transsyberyjską. Przez Udmurcję i góry Ural, do celu. 1300km. Jadą. To właśnie tą trasą wiódł do Irkucka Wielki Trakt Pocztowy, którym wędrowały kolumny zesłańców.
Tuż przed piętnastą przychodzi SMS. Jarek Kuźniar przekazuje na gorąco, co w kolei transsyberyjskiej piszczy. „1300km za nami. 1/3 drogi do Nowosybirska.” – czytam. Jednak nie to jest sednem sprawy.
Cztery kropki plus jedna. Wewnątrz. W zamknięciu. Taki tatuaż ma na ręce chłopak od wszystkiego w naszym pociągu, Grisza. – pisze. – Był więźniem. Ale nie śmieliśmy zapytać, za co. „Połowa ojczyzny siedziała”.
Chłopak od wszystkiego. Przyniesie, zaniesie, pomoże, opowie. Przykuwa uwagę. Za nimi noc w pociągu, przed nimi wciąż wiele do przebycia. Podróżnicy są głodni. Mogą zadbać o siebie zadbać, ale może też spróbować tego, co tu podają… Jarek chce spróbować:
Zamówiona w barze zupa z odzysku, soljanka, rozlewa się na kolejowych rozjazdach. „Włóż łyżkę, ale odwróć, będzie się rozlewało mniej”- radzi nam `kelner`. Działa. Barem rządzi tleniona, starsza dama z zadanymi brwiami i rozmazanymi, czerwonymi ustami. Nie ma sprzeciwu, bo nikt nie ma odwagi.
Pociąg się toczy i żyje własnym życiem. Obowiązują tu pewne zasady, w końcu spędza się tu nie godziny, a dni.
Przejście przez plackartę jest jak zaglądanie do zamkniętej sypialni. Chcąc nie chcąc, dotyka się intymności.
A ludzie? Cała galeria osobowości.
Odwiedził nas handlarz tombaku, mistrz autoprezentacji: „Dobrze, że się uśmiechacie, bo normalnie to słyszę tylko sankcje i sankcje”.
Jutro popołudniu koniec podróży pociągiem. Czas przebić się do Jakucka.
Do przeczytania jutro.
Na żywo: Jarosłow Kuźniar
Przekazuje: Danuta Awolusi