
Świat w zasięgu ręki
Na ile niepełnosprawność wyklucza ze świata podróży? Na tyle, na ile sami w to uwierzymy. A robimy to zdecydowanie zbyt często. Z odsieczą przychodzi młody chłopak, który jeździ na wózku, a widział więcej niż niejeden wielki podróżnik. Dlaczego? Bo bardzo chce i sam sobie ustawia granice.
Albert Casals jest Hiszpanem, pochodzi z Barcelony. To ciekawe, przecież mieszkając w tak cudnym mieście, można by już nigdy nie wychodzić poza jego obszar. Kiedy stwierdzono u niego białaczkę, rodzice myśleli, że jego życie będzie ciężkie. I…?
Dzisiaj ma dwadzieścia pięć lat. Od ośmiu lat podróżuje samotnie po świecie, nie mając pieniędzy. Odwiedził już siedemdziesiąt pięć krajów. Cały czas przyświeca mu myśl, że skoro inni mogą przeżywać przygody, to on tym bardziej.
El #Felicismo de ALBERT CASAL : ) @monpetitfilm @MarcelBarrena #viajes #albertcasals #felicidad #aventura http://t.co/wgnYKBPE6F
— Sita Ruiz (@sita_tweet) March 23, 2013
Albert działa. I podróżuje tak, jak mało kto. Nie ma tu miejsca ma ospałe wycieczki, odpoczynek na plażach lub przystanki co kilometr. Mowa tu o ekstremalnych przeżyciach, bo nic tak nie bawi Alberta, jak skoki na bungee. I nie tylko – Albert cały czas jest w trasie, ale znajduje też czas na pisanie książek. Dwie już wydał.
Nocuje wszędzie gdzie się da. Czasem udaje mu się znaleźć nocleg u miejscowych, czasem śpi w dżungli, a czasem zostaje na ulicy, z bezdomnymi. Dla niego to doświadczenie, a nie tułaczka.
#AlbertCasals a Panama,Esperguerí q fa la volta al mon en cadira de rodes.Molt per apendre d'ell.Increible persona. pic.twitter.com/p2lbQhgbid
— 6q Andorra (@6qAndorra) January 24, 2016
Uśmiech i pasja nie znikają z jego twarzy. Wystarczy zajrzeć w oczy, żeby zrozumieć szczerość i radość, jaką nosi w sobie Albert. Zazdroszczę mu jej ogromnie, ale za chwilę myślę, że przecież mogę tyle samo, co on, prawda?
Na usta ciśnie się wiele pytań. Odpowiedź jest tylko jedna: żyj, jak chcesz. Łap szczęście. Nic cię nie ogranicza, poza własną niewiarą.