
Słońce poza szlakiem
Wakacje. Za oknem żar leje się z nieba. Nikt nie narzeka (?) – w końcu to lato. Patrząc, jak ludzie męczą się w upale, myśli podróżnika uciekają w takie miejsca na świecie, gdzie słońce jest zawsze i gdzie nie ma litości. Pustynia. Ta filmowa, którą znamy z ekranów kin, wydaje się graniczyć nieco z fantazją. Są takie obrazy, które sprawiają, że chce się pustyni doświadczyć. Na różne sposoby.
Pierwsze skojarzenie, gdzie nie brakuje ani spalonych słońcem plenerów, ani też sporej dozy dramatyzmu jest „Angielski pacjent”.
Książka, autorstwa Michaela Ondaatje popisuje się sugestywną narracją. Poetycką. Sahara, którą odnajdujemy na kartach powieści jest majestatyczna, piękna, niebezpieczna, bezlitosna. Ma tysiąc twarzy.
Jest wreszcie tajemniczy wiatr pustynny, którego nazwy zakazał używać pewien król, po tym jak wiatr ów pochłonął jego syna. I nafhat – podmuch z Arabii. Jest mezzar-ifoullou-sen – gwałtowny i zimny wicher południowo-zachodni, zwany przez Berberów „ten, który wyrywa ptakom pióra”. Jest także beshabar, mroczny i suchy północno-wschodni wiatr dmący z Kaukazu, „czarny” wicher. (…) [Michael Ondaatje, „Angielski pacjent]
Jaka jest pustynia? Czy dla podróżnika może być celem? Co można tam poznać, zbadać? Nie piach i nie warunki naturalne. Ludzi:
Na pustyni łatwo zatracić zdolność różnicowania przestrzeni. Kiedy spadałem z nieba na te żółte rzeczne łożyska, jodyną myślą, jaka mną owładnęła, było to, że muszę sobie zbudować tratwę. Muszę zbudować tratwę.
I tam, na tym suchym piasku, odczuwałem, że znalazłem się wśród ludzi związanych swym życiem z wodą. [Michael Ondaatje, „Angielski pacjent]
Miłość, wojna i pustynia. Trzy szalejące żywioły, które wywarły wpływ zarówno na czytelników, jak i widzów. „Angielski pacjent” zrobił piorunujące wrażenie. I dlatego ludzie wyruszyli na szlak, żeby znaleźć te miejsca i poczuć – wiatry pustyni, albo smak romansu.
https://www.instagram.com/p/BGQjdn7IBOn/