
Sajgon na talerzu
W osiemnastym wieku rybacka wieś, wzniesiona na bagnistym brzegu rzeki, przerodziła się w miasto, które nazwano Gia Dinh. W dobie kolonializmu urządzili się w nim Francuzi, czyniąc z niego ośrodek władzy. Nazwę zmienili na Sajgon. W 1976 roku, czyli po wojnie w Wietnamie, nazwę zmieniono po raz kolejny, tym razem na Ho Chi Minh – na cześć komunistycznego wodza. Ale i tak do dziś wszyscy tu mówią: Sajgon.
W największym i najbogatszym mieście Wietnamu trudno się nudzić. Można zajrzeć do Cholon, czyli największego Chinatown na świecie, albo imprezować przy backpackerskiej ulicy Phnam Ngu Lao, która do złudzenia przypomina słynne Thanon Khao San z Bangkoku. Można również, a nawet należy, zwiedzać zabytki pozostawione przez Francuzów, na czele z katedrą Notre-Dame, ratuszem i Pocztą Główną. A przy tym wszystkim Sajgon – tej nieoficjalnej nazwy będę się trzymał – to najlepsze miejsce na smakowanie kulinarnego bogactwa Wietnamu.
Na wstępie zaznaczę, że wietnamska kuchnia przypomina kuchnię chińską. Kto zatem podziela moje zamiłowanie do „chińszczyzny”, podczas wizyty w Sajgonie na każdym rogu znajdzie coś dla siebie. Jeśli zaś ktoś ma inny gust… Cóż, Francuzi też zrobili swoje. Bagietki z różnymi dodatkami, z wietnamskiego zwane banh mi, sprzedawane są tutaj na każdym kroku.
Ale najsłynniejszą potrawą, ikoną tutejszej kuchni uwiecznianą nawet na pamiątkowych koszulkach, jest pho. Ów wietnamski rosół, podobnie jak zupy chińskie, podaje się w wielu wariacjach. Wołowina, kurczak albo owoce morza, warzywa, chili i sos rybny dla smaku, no i azjatycki makaron. Oczywiście wszystko to wyciągamy z miski pałeczkami, trzymaną w lewej ręce łyżką czerpiemy tylko bulion.
A że Sajgon, jak wspomniałem, to największe i najbogatsze miasto Wietnamu, od lat zjeżdżają się tutaj ludzie z dalekich zakątków kraju, przywożąc ze sobą lokalne tradycje kulinarne (zresztą nawet pho przybyło z północy). Można więc skosztować najlepszego, co mają do zaoferowania inne regiony – na przykład słynnych smażonych wontonów (pierogów) z Hoi An.
W Sajgonie zjeść trzeba także sajgonki, lecz to chyba oczywiste. Pamiętajcie jednak, że choć Wietnamczycy lubią mięso, znajdziecie tu masę potraw wegańskich – uczta dla smakoszy. Smacznego!