
Rowerem po Afganistanie
Rower to pojazd, który w kraju mudżahedinów i talibów wzbudza zainteresowanie. A jeżeli na dodatek jedzie na nim kobieta…
Afganistan kojarzyć się może z karawanami przemierzającymi Jedwabny Szlak, z ośnieżonymi szczytami Hindukuszu, z imponującymi świątyniami różnych religii. Niestety na myśl przychodzą też zaraz talibowie i wszystko to, co przyniosły ich rządy: przemoc, zniewolenie, ubóstwo. Wymowne świadectwo ich czasów widać w górskim mieście Bamian. Znajdowały się tam starożytne posągi Buddy, ale w 2001 roku zostały wysadzone. Dziś oglądać można tylko pozostałe po nich skalne nisze.
Wszystko to zniechęca do odwiedzenia Afganistanu. Nie zniechęciło jednak Shannon Galpin – amerykańskiej podróżniczki, aktywistki społecznej i miłośniczki górskich eskapad rowerowych. Shannon spędziła w tym kraju kilka lat – nie tylko zwiedzając go, lecz przede wszystkim tworząc szereg projektów wspierających materialny i kulturowy rozwój lokalnych społeczności.
Shannon to pierwsza kobieta, która w podróż po Afganistanie wybrała się na rowerze. A to przecież kraj, w którym kobietom na rowerach jeździć nie wolno. Nie zabrania im tego co prawda żadna ustawa, ale powszechnie przestrzegana tradycja. Shannon próbuje to zmienić. Uczy dziewczęta jazdy na rowerze, młodych Afgańczyków przekonuje zaś, że ich koleżanki mają do tego prawo. Jak twierdzi, jej starania przynoszą owoce.
Jednocześnie rower stał się dla Amerykanki najlepszym narzędziem do przełamywania lodów – bo każdy chce się na nim przejechać! I nie chodzi tu tylko o dzieci i młodzież, ale nawet o policjantów czy żołnierzy!