
Rodzina kamperem w stronę słońca
Trójka dzieci, dwoje dorosłych. Rodzina, która nie zawahała się wsiąść w kamper i wyruszyć w podróż, zostawiając dom i codzienność w Polsce. Tworzą swoją własną, niesamowitą opowieść: Kasia, Robert, Leon, Tymon, Tytus. Musicie ich bliżej poznać!
GFW: Ruszyliście kamperem w stronę słońca. Całą rodzinką, ku przygodzie. I cała Polska może cały świat was podziwia. Gdzie zaczęliście podróż i co już zwiedziliście?
The Big Five Family: Podróż zaczęliśmy już dawno temu, to marzenie rodziło się i wzrastało w nas bardzo długo. Zawsze jednak pojawiało się coś, co stawało nam na przeszkodzie. Ostateczną decyzję o wyjeździe podjęliśmy w trakcie trwania pierwszego lockdownu w Polsce.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Mieszkaliśmy w domu w Radości (to dzielnica Warszawy) z naszymi trzema synami, Leonem (11 lat), Tymonem (9 lat) i Tytusem (5 lat). Lockdown pokazał nam, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z nauką chłopców, że edukacja domowa, a raczej kamperowa, to będzie dobra decyzja. Po 3 miesiącach wyprzedaży całego dobytku i po sprzedaży domu, z wypiekami na twarzy i ocierając łzy płynące po polikach, gdyż żegnali nas wszyscy przyjaciele, znajomi i sąsiedzi, ruszyliśmy do Radomia, pożegnać się z bliskimi. Kolejne pożegnania z przyjaciółmi miały miejsce na Śląsku, Węgrzech w Słowenii i Rumunii. Dalej była Bułgaria, a w październiku wjechaliśmy do Turcji i nadal tu jesteśmy.
GFW: Macie jakiś konkretny plan, czy po prostu jedziecie, gdzie wam serca dyktują?
The Big Five Family: Nie mamy żadnego planu, zatrzymujemy się tam gdzie jest pięknie, radzimy się lokalsów. Spotykamy innych podróżników i z nimi krążymy od plaży przez góry, żeby znowu odkryć kolejną rajską plażę. W Turcji obecnie znajduje się wiele ekip, wszyscy czekają na otwarcie granic. Większość ma przedłużoną turecką wizę i zimuje tu. Część pragnie dostać się do Indii, część do Tajlandii, a inni do Rosji. My jeszcze nie zdecydowaliśmy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
GFW: Niedawno składaliście z oddali życzenia z okazji Dnia Babci i Dziadka. Jak wasi rodzice przyjęli wasz pomysł na podróż kamperem?
The Big Five Family: Musieli go zaakceptować, nie mieli wyjścia (śmiech). Początki były dla wszystkich trudne, trochę nam nie wierzyli, potem zaczęli dzielić się z nami swoimi lękami. Wszystko robili, żebyśmy zmienili zdanie. Rozumiem ich doskonale, mają trzech wspaniałych wnuków, których nie będą widzieli przed dłuższy czas. Teraz, po 6 miesiącach podróży, dostajemy od nich bardzo dużo wsparcia, cieszą się naszym szczęściem. Korzystają namiętnie ze wszystkich social mediów, wiedzą co się u nas dzieje, są na bieżąco, myślę, że daje im to dużo spokoju. Tęsknimy wszyscy, to nieuniknione, ale jest to wliczone w naszą podróż. Może pewnego dnia wpadną nas odwiedzić gdzieś na bezdrożach Chile.
Wyświetl ten post na Instagramie.
GFW: Obserwujecie już teraz, co podróż zmieniła w waszych dzieciach i was samych?
The Big Five Family: Och tak, zmieniło się wiele aspektów naszego życia. Przede wszystkim mamy czas to wszystko obserwować, mamy czas dla chłopaków, chociaż okazało się, że są już tak niezależni, że mniej nas potrzebują (śmiech). Zrobili niesamowity skok językowy, nie czują żadnej bariery, żeby podejść do nowo poznanych ludzi i zapytać wprost „Hey, what we can do together?” Chłopcy bardzo szybko adaptują się do nowych warunków, może wynika to też z tego, że podróżowaliśmy z nimi od pierwszych dni ich życia. Są niesamowicie ciekawi świata, próbują uczyć się tureckiego, żeby móc porozumieć się z Turkami. Mają piękną szkołę życia. Słońce ma na nas wszystkich niesamowity wpływ, jesteśmy uśmiechnięci i szczęśliwy. Jednak początki podróży nie były tak łatwe i przyjemne. Nasze mózgi walczyły z nami, chciały wrócić do rutyny, schematu, chciały planować i poszukiwały nowych obaw. Uwolniliśmy się od tego i wystarcza nam tylko dzień dzisiejszy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
GFW: Szybko przywykliście do kampera? Pięć osób w małej przestrzeni… To zbliża, czy jednak powoduje konflikty?
The Big Five Family: Podróże kamperem zaczęliśmy 5 lat temu, na początku wypożyczając auto, żeby sprawdzić, czy taka forma podróżowania nam odpowiada. Były to zazwyczaj 2-3 tygodniowe wypady. Odkąd mamy własnego kampera, potrafiliśmy w nim spędzać trzy miesiące, ja z chłopcami `full time`, a Robert dojeżdżał do nas na weekendy. To uświadomiło nam, jak niewiele jest nam do życia i szczęścia potrzebne. Nie musimy mieć szafy ubrań, koszy zabawek i super sprzętów do wszystkiego. Nauczyliśmy się żyć minimalistycznie. Ja jeszcze mam z tym małym kłopot, bo ciężko jest mi sobie odmówić kolejnej ręcznie robionej bransoletki od ulicznego artysty, czy wiklinowego kosza plecionego na moich oczach. Sama jestem twórcą i moje serce zawsze bije mocniej na widok takich perełek.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W kamperze mamy 3 podwójne łóżka, ale używamy zazwyczaj dwóch, bo chłopcy lubią spać z nami, więc każda noc jest zagadką. Konflikty się pojawiają, ale na szczęście zawsze można wybiec do ogrodu, który zazwyczaj jest ogromną pustą plażą i wykrzyczeć się do woli. Ja ostatnio na nowo pokochałam bieganie o wschodzie słońca i odkryłam, że te widoki niesamowicie ładują mnie dobrą energią na cały dzień.
GFW: Kiedyś pewnie wrócicie. Kamper pozostanie wówczas waszą bezpieczną możliwością wyruszenia ponownie, gdziekolwiek?
The Big Five Family: Nie wybiegamy tak daleko myślami w przyszłość, jak na razie podążamy naszym domem na kółkach w stronę słońca. Nie jesteśmy pewni, czy wrócimy do Polski, może znajdziemy swoje nowe miejsce na Ziemi. To jest nasze obecne życie, nasza podróż. Wystarczy nam dzień dzisiejszy!
Wyświetl ten post na Instagramie.
GFW: Na koniec prośba: podarujecie nam trochę słońca?
The Big Five Family: Bardzo proszę, zapraszam Was serdecznie na nasz instagram @thebigfivefamily – tam znajdziecie codzienna dawkę słońca od nas.