
Prohibicja w Indonezji
Koniec imprezy? Parlament Indonezji rozważa wprowadzenie prohibicji, a przedstawiciele branży turystycznej wieszczą gospodarczą katastrofę.
Politycy kraju, w którym 87 procent ludności stanowią muzułmanie, dyskutują o wprowadzeniu zakazu produkcji, sprzedaży i spożywania napojów alkoholowych. Całkowitego zakazu!
– Jeśli takie przepisy wejdą w życie, to będzie koniec naszej branży – mówi Hariyadi Sukamdani, stojący na czele związku hotelarzy i restauratorów. – Turyści, cóż… piją alkohol cały czas. Nie spodoba im się, jeśli nie będą mogli nigdzie go znaleźć.
Inna sprawa, że chyba wszyscy wiemy, czym skończyło się wprowadzenie prohibicji w spragnionej whisky Ameryce. Przemyt, nielegalna produkcja, rozkwit przestępczości. Już teraz przemytników w Indonezji nie brakuje, bo legalnie sprowadzany alkohol obłożony jest wysokimi podatkami. Zdarzają się też przypadki zatrucia, nawet śmiertelnego, gdy turyści spożywają tani, wytwarzany pokątnie, alkohol.
Nawet jeśli ogólnokrajowa prohibicja nie przejdzie, to i tak eksperci przewidują, że dojdzie do zmian przynajmniej na poziomie lokalnym. Zakazy wprowadzić mogą konserwatywne władze Jawy i Sumatry. Ale dopóki będzie można pić na Bali, ulubionej imprezowni młodych Australijczyków, gospodarczy kryzys raczej nie nadejdzie.