
Pociąg szybszy niż samolot
Osiemset kilometrów w niecałą godzinę i to wcale nie samolotem. Taki ambitny plan chcą wprowadzić w życie w Australii.
Melbourne sto lat temu było stolicą Australii. Dziś to drugie co do wielkości miasto w tym państwie, zamieszkiwane przez cztery i pół miliona ludzi. Leży na południowo-wschodnim skraju kontynentu, niedaleko Tasmanii.
Zamieszkiwane przez prawie pięć milionów ludzi Sydney leży na wschodnim wybrzeżu. Od Melbourne dzieli je osiemset kilometrów. I łatwo sobie wyobrazić, jak intensywny musi być ruch pasażerski i towarowy pomiędzy dwoma ogromnymi miastami.
Rewolucję w tej kwestii stanowić ma projekt Hyperloop Australia, czyli superszybki pociąg… Nie, właściwie wcale nie żaden pociąg, ale kapsuły mknące tunelem z prędkością tysiąca kilometrów na godzinę.
Tunel Melbourne–Sydney ma być gotowy już za pięć lat. O ile pozytywnie wypadną przyszłoroczne testy, organizowane właśnie na pustyni w amerykańskim stanie Nevada. A może być różnie.
Nie chodzi tu jednak o problemy technologiczne, lecz o… wytrzymałość ludzkiego organizmu. Naukowcy ostrzegają, że pasażerowie Hyperloop będą na całej trasie narażeni na takie przeciążenie, jak w odrywającym się od ziemi samolocie. A czegoś takiego nie zniosą na przykład nasze żołądki. Czy będzie więc trzeba wsiadać na czczo?