Miód obłędu Biuro podróży Goforworld by Kuźniar

Miód obłędu

Słodki narkotyk. Uzależnia szybko, choć wygląda całkiem niewinnie. Nazywają go „mad honey”, co u nas tłumaczy się jako „miód obłędu” lub po prostu – miód halucynogenny. Zdobycie go oznacza narażanie życia. Chińczycy, Nepalczycy i Hindusi są jednak w stanie zaryzykować, byle dorwać się do pszczelich gniazd, ukrytych w górach.

Za produkcję miodu odpowiedzialne są himalajskie pszczoły skaliste. Ich gniazda można znaleźć w trudno dostępnych miejscach, położonych na wysokości nawet do 2500 a 3000 metrów. Mieszkańcy himalajskich wiosek nauczyli się go zdobywać, choć trzeba przyznać, że sam widok mrozi krew w żyłach. Nie używają żadnego sprzętu, posługują się jedynie drabinami uplecionymi z lin i własnym sprytem.

Dlaczego miód jest uzależniający?

Pszczoły mają dostęp do rośliny o nazwie rododendron, która posiada naturalną neurotoksynę, nazywaną grayanotoxins. Właśnie dlatego „miód obłędu” to środek halucynogenny i narkotyk odurzający, a także środek leczniczy. Małe dawki mogą wspomagać układ odpornościowy i serce, zbyt duże powodują fatalne skutki uboczne, prowadzące nawet do śmierci. Zazwyczaj są to jednak drgawki, nudności, arytmia serca, gorączka.

Lokalni mieszkańcy czerpią ze swoich zbiorów dochody, to ich sposób na utrzymanie się. Co ciekawe, miód znany jest od wieków. Pierwsza wzmianka na jego temat pochodzi już z 401 roku przed nasza erą, kiedy to na „miód obłędu” natknęła się armia grecka, plądrując na swojej drodze wioskę, znajdującą się w okolicach miasta Trabzon (miód jest również produkowany przez pszczoły w regionie Morza Czarnego w Turcji).

Grecy nie wiedzieli, dlaczego po zjedzeniu miodu dopadły ich niezwykle silne dolegliwości.

Miód obłędu Biuro podróży Goforworld by Kuźniar

Danuta Awolusi

Redaktor goforworld.com. Pisarka i copywriterka. Więcej na www.danuta-awolusi.com