
Meksykańskie Święto Zmarłych
Od zarania dziejów sieje zgrozę, a przynajmniej od Średniowiecza ludzkość nie ustaje w staraniach, by ją oswoić. Próbował z nią rozmawiać Polikarp, ale to za mało. Śmierć przenika nie tylko codzienność, ale kulturę, sztukę, obyczajowość, a nawet mentalność narodów. Za chwilę pójdziemy na groby. W Meksyku też pójdą, choć od czasów pandemii na pewno będą świętować trochę inaczej.
Día de los Muertos
Día de los Muertos, meksykańskie święto zmarłych wzbudza na świecie wielkie zainteresowanie. Charakterystyczne makijaże stały się tak popularne, że stanowią już „trend” na Halloween. Jednak różnica jest znacząca, bo Día de los Muertos nie jest jedynie okazją do wyjścia na ulice w niecodziennych przebraniach. To duchowe przeżycie, równie silne, jak nasze obchody święta zmarłych.
Meksykanie łączą obrządek religijny z elementem hucznych obchodów i ulicznej zabawy. Wszystko razem stanowi niesamowitą kompozycję. Za dnia korowody w sukniach, spotkania na cmentarzach przy muzyce, wyjątkowe jedzenie, wspominanie, a wieczorem – świece palone przy grobach bliskich i chwila ma zadumę. To ważne, bo w Meksyku 1 listopada to dzień na oddawanie czci pozagrobowemu życiu zmarłych i więzom rodzinnym. Ten czas łączy ludzi. Przypomina, że śmierć to jedynie etap w dalszej egzystencji. Właśnie dlatego w Meksyku te obchody są tak radosne i kolorowe.
Czaszeczki, ołtarze z krzyżami, kwiaty (meksykańska aksamitka, symbolizująca wzywanie dusz zmarłych i prowadzenie ich), przebierańcy. Ulice wypełniają się tłumem.