
Loty na wyspę Napoleona
„Najbardziej bezużyteczne lotnisko świata”, wybudowane na wyspie pośrodku Atlantyku, ma w końcu na coś się przydać.
Wyspa Świętej Heleny to leżące dwa tysiące kilometrów od Afryki zamorskie terytorium Wielkiej Brytanii. U progu szesnastego stulecia odkryli ją Portugalczycy, którzy sprowadzali tu niewolników, a po porażce pod Waterloo ostatnie lata życia spędził na wyspie Napoleon. Wkrótce potem stała się ona brytyjską kolonią.
Przez stulecia ludzie docierali na wyspę wyłącznie statkami, aż w 2005 roku władze Wielkiej Brytanii postanowiły wybudować tam lotnisko. Szereg problemów formalnych i finansowych sprawił, że prace ruszyły dopiero sześć lat później. Zakończyły się zaś rok temu i zaraz pojawił się problem: wiejące nad wyspą silne wiatry często uniemożliwiały lądowania dużych samolotów, takich jak Boeing 737-800, więc na Wyspie Świętej Heleny nie pojawił się żaden przewoźnik. Obiekt, na który wydano równowartość półtora miliarda złotych, okrzyknięty został „najbardziej bezużytecznym lotniskiem świata”.
Czasem lądowały tam tylko prywatne samoloty, raz odbył się lot czarterowy. W końcu jednak pojawiła się dla lotniska iskierka nadziei. Linie lotnicze z RPA zadeklarowały właśnie, że uruchomią regularne, niedzielne połączenia pomiędzy Wyspą Świętej Heleny a Johannesburgiem oraz Windhoek, stolicą Namibii. Na tej trasie latać będzie samolot Avro RJ86, zdolny pomieścić sześćdziesięciu pasażerów. Lot z RPA potrwa sześć godzin, więc gdyby ktoś zawędrował na południowy kraniec Afryki, może wybrać się na wyspę, którą naprawdę niewiele ludzi dotąd odwiedziło.