
Krzesło z Kilimani
Ona, młoda właścicielka firmy, zajmuje się krzesłami. Poszukuje tkanin, materiałów, które sprawią, że renowacja nabierze charakteru. Stare-nowe siedziska stają się małymi dziełami sztuki. Kto jest jej partnerem biznesowym? Plemię z Kilimani, maleńkiej wioski, niedaleko Nairobi. Praca zdalna.
Kto „ma facebooka”? (Prawie) Każdy ma. Andrea Mihalik z New Jersey na pewno, ale ku jej zaskoczeniu, z mediów społecznościowych korzysta się także w najdzikszych rejonach Afryki. Na przykład w kenijskiej wiosce.
Andrea wybrała się na wakacje właśnie do Kenii. Kiedy poznała mieszkańców Kilimani, od razu wiedziała, że wyrabiane przez nich tkaniny i materiały to coś, czego nie znajdzie w żadnej fabryce na świecie. Pomysł, aby nawiązać współpracę z plemieniem wydawał się surrealistyczny, bo Andrea nie mogła sobie pozwolić na regularne jeżdżenie w tak odległe miejsce. Poza tym? biznes z kenijską wioską?
Okazało się jednak, że mieszkańcy Kilimani nie tylko mają dostęp do Internetu, ale również korzystają z facebooka. Kontakt stał się więc możliwy. Czy może nawet: banalny. Zupełnie, jakby pisała do fabryki w New Jersey, tuż za rogiem.
Niezwykła współpraca odbiła się szerokim echem. Krzesła Andrei są niesamowite. Cudne, kolorowe, unikalne materiały eksportowane prosto z Kilimani zachwycają klientów Andrei, przez co interes kręci się jak nigdy. Z kolei ona sama postanowiła przeznaczyć część dochodów na budowę szkoły i edukację kobiet w wiosce.
Zobaczcie na własne oczy!
Autor: Danuta Awolusi