Kolejowa wyprawa dookoła USA. Przygoda mojego życia Biuro podróży Goforworld by Kuźniar

Kolejowa wyprawa dookoła USA. Przygoda mojego życia

Pociąg Coast Starlight nie ruszył jeszcze ze stacji King Street w Seattle, kiedy w głośnikach zaskrzeczał głos konduktora: „Zgodnie z prawem obowiązującym w stanie Waszyngton palenie papierosów w pociągu jest zabronione. Osoby, które będą palić, zostaną wysłane czarterowym samolotem CIA do jednego z tajnych więzień w Europie Wschodniej”.

Jest przygoda…

– Ale niespodzianka! Jestem z Polski! – powiedziałem głośno. Usłyszał to uśmiechnięty starszy mężczyzna siedzący przede mną. Zaproponował nagranie rozmowy dla włoskiej stacji TV na potrzeby powstającego filmu dokumentalnego. Okazało się, że jednym z autorów dokumentu o podróży amerykańską koleją od Portland na wschodzie USA do Portland na zachodzie USA jest Beppe Severgnini. – Znajdziesz informacje o mnie w Internecie – powiedział. Poszukałem i faktycznie znalazłem. To jeden z popularniejszych włoskich dziennikarzy prasowych. Co ciekawe, bywał również w Polsce – na początku lat 80-tych i później w trakcie obrad okrągłego stołu. „No i jest jakaś przygoda…” pomyślałem.

Początki wielkiej przygody

Bo o przygodę w tej podróży chodziło. A wszystko zaczęło się kilka lat temu na dworcu w Tarnowie. Jechałem pociągiem do Krakowa. Razem ze mną w przedziale melduje się kilkuosobowa rodzina. Mama, tato, dwóch chłopców i dziewczynka. Jeszcze dobrze nie usiedli, a już zaszeleściła folia aluminiowa, w która zapakowano kanapki i cicho syknęła, otwierana z namaszczeniem, oranżada. Chociaż to pierwsza w nocy, to dzieci nie mają chwili wytchnienia. Trudno w to uwierzyć, ale pociągiem jadą pierwszy raz w życiu. Muszą wszystko obejrzeć i wszystkiego dotknąć. Zadają dziesiątki pytań. Po prostu, urocza ciekawość świata wieku dziecięcego. Jednak po kilkunastu minutach zmęczenie daje znać o sobie. Maluchy układają się do snu. Chłopcy zasypiają po już po chwili. Ich siostra nie. Wierci się, układa w coraz dziwniejsze pozy. W końcu uczula rodziców na bardzo ważną rzecz:

– Obudźcie mnie, jak będzie jakaś przygoda…

Koleją przez USA

Pojechałem do USA żeby kolekcjonować takie przygody. Rozmowy z nowopoznanymi ludźmi, obrazy przewijające się za oknem wagonu. Fragmenty życia, które złożą się na większą całość. Nie miałem problemu z zaplanowaniem trasy – pierwszym celem była podróż dookoła USA, drugim zobaczyć, jak najwięcej w określonych ramach czasowych. Ograniczał mnie bowiem USA Rail Pass ważny przez 15 dni od momentu rozpoczęcia podróży. Ułożyłem więc taki plan, aby do maksimum wykorzystać możliwości biletu. Podróż podzieliłem na cztery etapy – Nowy Jork – Chicago – Seattle – Los Angeles – Nowy Orlean – Nowy Jork. 7 pełnych dni spędzonych tylko w pociągach, ogółem 13 dni w podróży i do pokonania prawie 13 tysięcy kilometrów. Szczęśliwa siódemka i dwie – rzekomo – pechowe trzynastki ostatecznie złożyły się na kumulację w postaci udanej wyprawy. Dobrego wrażenia nie zmąciły wiecznie opóźnione pociągi oraz brudne toalety w wagonach. Obsługa, nie licząc jednej sytuacji z początku podróży, była miła i pomocna. Najważniejsi byli jednak ludzie, których spotkałem. Prawdziwi Amerykanie, w swoim naturalnym środowisku. Bez udawania, ciekawi świata. Jak blisko 50-letni Paul, kibic hokejowej drużyny Los Angeles Kings, który nie mógł uwierzyć, że w Polsce też gra się w hokeja na lodzie, a do Reading, gdzie mieszkam, do centrum miasta najlepiej udać się spacerem. – Pieszo? Ach tak, to Europa – krótko podsumował rozmowę.

Dziesiątki takich rozmów, połączonych z bezkresem prerii na północnych rubieżach USA lub spaloną słońcem pustynią w Arizonie, umocniły moją fascynację Stanami Zjednoczonymi i odkrywaniem tego kraju dzięki kolei. Do czego zachęcam również czytelników goforworld.com…

Tekst i zdjęcia: Jakub Górski