
Harlem chce ciszy
Harlem jest zmęczony. Harlem ma dosyć. Kiedyś pomijany przez turystów, stanowiący niemalże „zakazaną” dzielnicę Nowego Jorku, teraz skupił na sobie uwagę turystów i stał się masową atrakcją. Wszystko jednak ma swoje granice. Cierpliwość członków Kościoła i muzyków jest już na wyczerpaniu. Jak tu spokojnie chwalić Boga, kiedy tłum podróżnych dokumentuje każdy ruch…?
Harlem, żyjący własnym życiem i pulsujący rytmem gospel. Harlem ma swoją tożsamość kulturową. Daleką od hollywoodzkiego blichtru. Jednak każdy nowojorski turysta zaznaczył sobie grubym flamastrem pozycję na liście.
Usłyszeć na żywo prawdziwy chór gospel. W Harlemie.
`Pielgrzymki` nie mają końca, a członkowie kościołów rozsianych po Harlemie mają serdecznie dosyć tłumów obcych ludzi, którzy wtrącają się w to, co dla nich jest świętością. Problemem jest głównie to, że turyści naruszają porządek mszy. Wchodzą do kościołów, robią zdjęcia, hałasują.
Co ciekawe, Harlem zostaje dotknięty pojęciem… gentryfikacji. Dzielnica, która wcześniej była biedna i skromna, przeżywa oblężenie bogatych i wyniosłych. Rdzenni mieszkańcu uciekają więc w inne miejsca, a… kościoły w Harlemie zaczynają świecić pustkami.
Jeden z mieszkańców Harlemu, rodowity Nowojorczyk daje kilka wskazówek, co turyści mogą robić, aby zwiedzać i równocześnie nie naruszać spokoju wiernych:
Dowiedz się przed czasem, jakie zasady obowiązują w danym Kościele.
Faktycznie! Na przykład na stronie Abyssinian Baptist Church czytamy specjalną informację:
Czy istnieje możliwość, aby grupa zorganizowana pojawiła się na nabożeństwie o 9:00 rano?
Nie. Istnieje możliwość pojawienia się na nabożeństwie o godzinie 11:00.
Czy istnieje dress code?
Tak. Turyści ubrani w bluzki na ramiączkach, klapki, szorty i legginsy nie będą mogli wejść na nabożeństwo. Kobiety i mężczyźni są zobowiązani zakryć ramiona po wejściu do kościoła.
Takie zasady to nic nowego. Jednak świątynie w Harlemie dopiero się uczą, jak okiełznać turystów i mieć… święty spokój.