
Czary w Meksyku
„W Catemaco mieszka kilkudziesięciu, a może nawet setka szamanów, znachorów i wiedźminów. W najbliższym sąsiedztwie Guicho mieszka jeszcze Pedro, Czarny Wilk, Rodolfo i Villegas. U wiedźmina – poza rytuałem z czarnym kurczakiem w roli głównej – można zamówić oczyszczenie (300 pesos, czyli ok. 20 dolarów) przy pomocy jajka i ziół, a także uzdrowienie i czuwanie za chorego” – takie czary przynoszą na goforworld.com nasi Autorzy z intoamericas.com
W Catemaco objawiła się Matka Boska, ale wszyscy żyją tu magią. Dobrzy szamani leczą ludzkie dusze, źli rzucają uroki na zlecenie mafiosów.
Na drzwiach wejściowych do gabinetu Guicho wiszą skóry kojota.
– To z czasów, kiedy uprawiałem czarną magię – mówi rzutki starszy pan. Na blacie pod ścianą piętrzą się repliki rzeźb Indian Olmeków, pióra, czaszki zwierząt. W pokoju obok na krzyżu wisi Chrystus.
– Od dwudziestu lat zajmuję się tylko białą magią. Nie rzucam uroków, nie krzywdzę ludzi, tylko ich leczę – zaznacza. Jego pełne imię brzmi Luis Tomas Marthen Torres. Z siwą brodą i kapeluszem bardziej przypomina kowboja z Teksasu. Z szyi zwisają mu białe słuchawki od najnowszego Ipoda.
Kolega po fachu, Antonio Absanol, na podwórzu wyrysował sześcioramienną gwiazdę. W rogu czarny kurczak z zawiązanymi łapkami czeka, aż klient przyjdzie na uzdrawiający rytuał. Jest drogi – kosztuje 300 dolarów. O 200 więcej zapłacimy za rytuał w gwieździe rozrysowanej nad brzegiem morza.
– Jest jak tatuaż. Zapewnia ochronę na całe życie. Wykonuję go często dla biznesmenów, polityków i szefów narkobiznesu. Mają niebezpieczne życie, wokół nich pełno zazdrości – tłumaczy.
Obaj są dobrymi magami. Na tym rynku jest spora konkurencja. Bardziej intratne zlecenia dostają czarni wiedźmini, ale niełatwo ich znaleźć. Nam jednak udaje się dotrzeć do jednego z nich.
Od Matki Boskiej do szamana
Catemaco to mała wioska nad uroczym jeziorem w stanie Veracruz. Stolica magii – mmówią w Meksyku. W kraju, w którym wierzenia prekolumbijskie mieszają się z wiarą chrześcijańską szamani są niezwykle popularni. Wiedźmini występują w mediach, służą pomocą politykom, doradzają gwiazdom showbiznesu, leczą przeciętnych mieszkańców z dolegliwości psychicznych i fizycznych.
Meksykanie pielgrzymują tu z całego kraju. Najliczniej w czasie Świąt Bożego Narodzenia, na Wielkanoc i w lipcu, na święto Virgen del Carmen, Matki Boskiej, która objawiła się w tutejszej grocie. Pielgrzymi składają jej hołd, a potem idą do szamana.
– Nie widzę sprzeczności między wiarą katolicką a praktykowaniem białej magii. Oczyszczonko raz na jakiś czas dobrze robi. Wzmacnia – przekonuje Victor, mieszkaniec Catemaco, który oprowadza turystów.
– Kiedy dzieci marudzą i płaczą, najlepiej pójść do szamana. Być może ktoś na nie spojrzał złym okiem, rzucił urok. Mój nowonarodzony synek dwa lata temu uspokoił się, jak ręką odjął – opowiada.
Wiedźmin oczyszcza ze złej energii, stresów i napięć, leczy kości, w razie potrzeby – dokonuje egzorcyzmów. – Miesiąc temu był u mnie opętany chłopak z Sontecomapan. Jak mu pomogłem? Poprosiłem głowę Olmeków, by mi podpowiedziała, jak go wyleczyć. Potem wyrecytowałem formułę: „W imieniu Jezusa mówię ci, niech opuści cię ten, który cię skrzywdził” – mówi Guicho.
W Catemaco mieszka kilkudziesięciu, a może nawet setka szamanów, znachorów i wiedźminów. W najbliższym sąsiedztwie Guicho mieszka jeszcze Pedro, Czarny Wilk, Rodolfo i Villegas.
U wiedźmina – poza rytuałem z czarnym kurczakiem w roli głównej – można zamówić oczyszczenie (300 pesos, czyli ok. 20 dolarów) przy pomocy jajka i ziół, a także uzdrowienie i czuwanie za chorego. Rzucenie uroku to droższa sprawa, kosztuje od 5 do 15 tysięcy pesos.
Autorzy: Maria Hawranek, Szymon Opryszek, Intoamericas.com