
Adrenalina nad jeziorem
Pisząc „nad jeziorem” nie mamy na myśli jego brzegu, ale linę rozciągniętą… prawie trzysta metrów ponad taflą wody!
Czerwone Jezioro to cud natury, który podziwiać można nieopodal chorwackiego miasteczka Imotski. Wielki lej krasowy, głęboki na ponad pół kilometra i prawie tak samo szeroki, do połowy wypełnia woda. Nie czerwona jednak – ten kolor mają za to tutejsze klify i stąd nazwa.
Sześciu austriackich specjalistów od sportowej dyscypliny zwanej z angielska „slackline” nad jeziorem rozciągnęło wąską taśmę i zaczęło zabawę. No, przynajmniej za zabawę uznać mogą to podobni im miłośnicy adrenaliny. Wyczyny Austriaków nagrywano z drona:
Żeby było jasne: robili to całkiem legalnie. Ba! Nawet na zlecenie lokalnych władz, które chcą w ten sposób promować Czerwone Jezioro i ściągnąć w okolicę turystów. Także tych, którzy po prostu lubią podziwiać piękno natury, a chodzić wolą po szlakach, a nie po linach.